
O wystawie „Efekt uboczny” Zygmunta Marcinkowskiego
Czy dzieło musi być idealne? Czy ma to dla sztuki kluczowe znaczenie? Najtrafniej na to pytanie odpowiada Ludwig van Beethoven, pisząc: „Prawdziwy artysta nie posiada dumy. Widzi on, że sztuka nie ma granic, czuje, jak bardzo daleki jest od swego celu, i podczas gdy inni podziwiają go, on sam boleje nad tym, że nie dotarł jeszcze do tego punktu, który ukazuje mu się w oddali, jak światło słońca”. Nieoczywiste jest w dzisiejszych czasach wartościowanie sztuki, która nabiera jeszcze większej fundamentalnej wagi dla kreacji artystycznej. Na wystawie „Efekt uboczny”, znajdującej się w Teatrze Kotłownia możemy zobaczyć parę najświeższych prac monochromatycznych Zygmunta Marcinkowskiego, ołówkiem rysowanych. Jest to technika, która nie należy do ulubionych tego twórcy. A jednak pod wpływem poezji Jarosława Iwaszkiewicza pokusił się artysta o narysowanie kilkunastu rysunków zachowanych w czarno- białej kolorystyce. Analizując losy obu artystów, poety i plastyka, przekonamy się, iż istnieje pewna zbieżność wydarzeń i dat. Postaci Zygmunta Marcinkowskiego nie trzeba specjalnie przybliżać mieszkańcom Drezdenka. Znamy wieloletniego dyrektora szkoły, nauczyciela, plastyka, pisarza, redaktora „Kwartalnika Drezdeneckiego”, pasjonata historii oraz dziadka. Podczas spotkania autorskiego, z manierą iście artystyczną, opowiedział zebranym przyjaciołom o swojej pasji, jaką jest malarstwo i sztuka. W swoim artystycznym poszukiwaniu, wykorzystaniu różnych mediów, Zygmunt Marcinkowski obiera jeden kierunek – zrozumienie i ujawnienie koneksji pomiędzy ludźmi i naturą. W przedstawionej twórczości poszukuje równowagi pomiędzy linią a plamą, szarością a czernią. Jego prace skupiają się głównie na naturze. W rojowiskach monochromatycznych form naturalnych pojawiają się linie proste i figury – znaki, krzyże wprowadzające element sacrum, sugerujące istnienie absolutnej geometrii. Dla widza, stykającego się po raz pierwszy z tymi rysunkami, niezwykle atrakcyjne powinno być rozpoznanie i prześledzenie ich wizualno- czasowej struktury, tworzącej piękne, rytmiczne, quasi-labiryntowe formy. Efektem ubocznym spotkania ze sztuką Zygmunta Marcinkowskiego może być jedynie pokochanie i zrozumienie sztuki wizualnej.
Katarzyna Jenek