
O fotografii artystycznej z Maciejem Kurłowiczem, autorem wystawy „my constellation … the best of”
27 stycznia o godz.18:00, w wyjątkowy wieczór, dla uczestników otwarcia wystawy zdjęć Macieja Kurłowicza, restauracja „We Młynie”, w Drezdenku, przekształciła się w galerię oraz scenę muzyczną. Wystawa „my constellation … the best of”, będąca swoistym podsumowaniem kilkuletniego fotografowania gwiazd sceny muzycznej, prezentowała wyselekcjonowane zdjęcia koncertowe oraz studyjne artystów i to wielkich rozmiarów (100 x 70 cm). Sala restauracyjna została profesjonalnie oświetlona, a część koncertowa zawodowo nagłośniona przez Soundbase.
Podczas niepowtarzalnej wystawy z koncertem, przy degustacji najdroższej kawy świata, wybornego wina oraz czegoś słodkiego, najważniejszą atrakcją wieczoru była gwiazda z fotografii „na żywo” – BEATA SPYCHALSKA, uczestniczka wielu programów muzycznych, m.in. The Voice of Poland.
Zaproszeni goście byli i są pod ogromnym wrażeniem wystawy zdjęć Macieja i koncertu Beaty. Zdaniem wielu uczestników wieczoru mieliśmy kulturę i sztukę naszych rodzimych artystów w najlepszym wydaniu, na wyciągnięcie ręki.
Wystawa będzie czynna „We Młynie” do 5 lutego – serdecznie zapraszamy.
Beata Spychalska zaśpiewa ponownie 12 lutego o godz. 17:00 w Krzyżu Wlkp., podczas wystawy Macieja Kurłowicza, w ramach większego projektu, na pięknej scenie Miejsko – Gminnego Ośrodka Kultury.
O fotografii artystycznej z Maciejem Kurłowiczem, autorem wystawy „my constellation … the best of” rozmawia Sylwia Czyczyro
Sylwia Czyczyro: Jak opisałbyś swoje prace komuś, kto nigdy ich nie widział?
Maciej Kurłowicz: Są to przede wszystkim moje trzy ulubione działy fotografii (bo sama w sobie jest nieskończona – ograniczona praktycznie tylko wyobraźnią…) czyli fotografia portretowa szeroko pojęta łącznie z modową, fotografia eventowa, a w niej moje ulubione gwiazdy sceny muzycznej. Na nich staram się zatrzymać emocje i uczucia, które trwają często ułamek sekundy i są prawie niedostrzegalne bez utrwalenia ich na zdjęciu. Od ponad roku doszła również fotografia z nieba…z paralotni lub awionetki.
S.C.: Co ciebie charakteryzuje, jako fotografa?
M.K.: Aby dojść do jakiegoś poziomu czy stylu, dzięki któremu fotograf staje się rozpoznawalny, potrzeba czasem kilkunastu lat pracy. Ja jestem zupełnie na początku drogi…
S.C.: Jakich kadrów poszukujesz, co Cię inspiruje?
M.K.: Na pewno niepowtarzalnych, wyjątkowych. Takich, dzięki którym coś odczuwam i ogromną przyjemnością jest też, gdy oglądający również zatrzyma się wzrokiem na chwilę i ten „mój zamrożony moment” doceni… Jeśli chodzi o inspirację … ona jest wszędzie, już od jakiegoś czasu jak bardziej zagłębiłem się w tą pasję, patrzę na świat kadrami z obiektywu a obrazy zostają mi w głowie, gdy akurat nie mam przy sobie aparatu. Czasem podglądam też najlepszych fotografów.
S.C.: Opowiedz o największych trudnościach, jakie miałeś, gdy zaczynałeś przygodę z fotografią i z jakimi wyzwaniami musisz radzić sobie teraz?
M.K. Trudności nie było żadnych (śmiech) …jak teraz sobie przypominam początki takiej już świadomej fotografii… to był strzał amora (śmiech) …wpadłem w sidła! Stałem sie fanatykiem filmów związanych z fotografią, zacząłem namiętnie kupować o niej książki (w ciągu ok. 2-3 miesięcy przeczytałem ok. 150 książek). Równolegle zapisałem się na studia podyplomowe na Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa – kierunek oczywiście fotografii i już poszło… Reszta to głowa pełna pomysłów i doświadczenie, które wyrabia się latami.
S.C.: W Twoich fotografiach najważniejszy jest …
M.K.: (nie będę oryginalny) „Ten moment”. Powtórzę za znanym francuskim fotografem Henri Cartier-Bresson’em, który wychodził z założenia, że oko fotografa musi dostrzec w przestrzeni kompozycję, wyrażenie i intuicyjnie musi wiedzieć, w którym momencie uwiecznić je na zdjęciu. Jeśli się go przegapi, ten moment już się nigdy nie powtórzy…
S.C.: Myślisz, że portret może pokazać prawdziwe oblicze człowieka?
M.K.: Tak!, oczywiście musi to być profesjonalnie uchwycony właśnie „ten moment”. Naprawdę z dobrze zrobionego zdjęcia można wyczytać bardzo dużo cech charakteru. Poza tym bardzo dużo mówią oczy…(śmiech), no w końcu ktoś to kiedyś wymyślił, że oczy są zwierciadłem duszy…
S.C.: A Twoja dusza jest w zdjęciach, które robisz?
M.K.: Zawsze staram się podchodzić do fotografii angażując się na 100% do danego projektu. Zdarza mi się odpuścić jakiś temat, nie będąc do niego do końca przekonanym. Czasem rzeczywiście tak jest, że zostawiam coś na zdjęciach od siebie, wiążę się emocjonalnie, w szczególności z portretami…
S.C.: Czy fotografowanie pomogło Ci poznać siebie?
M.K.: Tak, zawsze uważałem się za umysł ścisły (z racji nawet wykształcenia). Fotografia otworzyła we mnie drugą połowę, humanistyczną powiem ogólnie, która wybuchła ze zdwojoną siłą…
S.C.: Czego się nauczyłeś dzięki fotografii?
M.K.: Na pewno większej wrażliwości.
S.C.: Umiesz sobie wyobrazić, że nie fotografujesz?
M.K.: Czasem się nad tym zastanawiam, ale raczej nie.. Za bardzo mnie to pochłonęło…widząc ciekawy kadr, pejzaż czy twarz odruchowo szukam aparatu pod ręką i tylko mogę się smucić, gdy kolejny obraz ucieknie mi na zawsze…
S.C.: Rady dla początkujących fotografów?
M.K.: Oczywiście na samym początku perfekcyjna znajomość swojego aparatu, tak aby technika nie była żadną przeszkodą a dalej to już tylko cierpliwość i wytrwałość w poszukiwaniu ciekawych kadrów…nic nie dzieje się od razu…
S.C.: Niezapomniane wrażenie po wystawie „We Młynie” …
M.K.: Piękny i wrażliwy głos naszej gwiazdy muzycznej w trakcie wystawy był moim wymarzonym prezentem dla duszy i ciała. Dzięki Beata!