
Halina Frąckowiak na „Nocy Świętojańskiej” w Parku Kultur Świata
Halina Frąckowiak to prawdziwa ikona – nie tylko muzyki, ale też dobrego stylu. Jej piosenki znają wszyscy, a artystka wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem kolejnych pokoleń. Polska piosenkarka, kompozytorka i autorka tekstów wystąpiła podczas drezdeneckiej „Nocy Świętojańskiej” w Parku Kultur Świata.
Kamila Kowalczyk: Nagrała Pani kilkaset utworów. Ma Pani jakąś ulubioną piosenkę w swoim repertuarze?
Halina Frąckowiak: Nie mam swojej ulubionej. Każda jest dla mnie ważna. W tych piosenkach zawiera się historia mojego życia.
K.K.: Kto zadbał o rozwój Pani talentu wokalnego?
H.F.: Bóg mi dał ten talent. Robię to pod opieką profesora śpiewu lub ćwiczę sama.
K.K.: Zawsze współpracowała Pani z najlepszymi kompozytorami i muzykami. Kogo wspomina Pani najlepiej, komu najwięcej zawdzięcza?
Wszystkie osoby, z którymi współpracowałam, były na dany czas wyjątkowe i wiele im zawdzięczam. Myślę, że dana osoba jest dobra na określony moment życia. Trudno jest wymienić wszystkich, ponieważ mogłabym o kimś zapomnieć.
K.K.: Była Pani prekursorką nie tylko w muzyce, ale i stylu. Wiele osób do dzisiaj pamięta Pani sukienkę z festiwalu w Opolu. Na tamte czasy projekt rewolucyjny, wyprzedzający myślenie o modzie o kilka dekad. To był Pani pomysł?
H.F.: Owszem, był on bardzo szokujący i wzbudzał kontrowersje, ale oryginał był znacznie śmielszy. Kreację zaprojektowała Barbara Hoff, ale pomysł powstał, gdy zobaczyłam w piśmie „Vogue” modelkę w takim stroju. Zobaczyłam w tym stroju piękno i do wszystkiego tak podchodzę. Coś musi mnie zachwycić, żebym chciała się w to ubrać.
K.K.: Pochodzi Pani z Poznania. Jakie cechy poznanianki Pani w sobie odnajduje?
H.F.: Widzę w sobie poznańskość i lubię ją bardzo. To jest wpisana od dzieciństwa pracowitość i życzliwość. Te cechy występują nawet u pana taksówkarza, który wiezie mnie w dane miejsce. Moja mama wychowała mnie w życzliwości i pracowitości.
K.K.: Ma Pani rzesze fanów. Czy spotkało Panią coś zaskakującego z ich strony?
H.F.: Bardzo ich cenię i lubię, tyle lat są ze mną. Była jedna fanka, która chciała zostać moją adoptowaną córką. To było szokujące.
K.K.: Nadal intensywnie Pani pracuje, koncertuje, nagrywa, ma dużo pomysłów na siebie – jak Pani to robi?
H.F.: Wierzę, że muzyka będzie ze mną na zawsze. Od początku śpiewanie było moją pasją, a potem stało się pracą. Rzeczywiście gram dużo koncertów. Cieszy mnie, gdy mam bliski kontakt z publicznością. Prowadzę koncerty sama, co daje mi możliwość bliskiego kontaktu z ludźmi na widowni, a szczególnie z dziećmi.
K.K.: Podobała się Pani drezdenecka publiczność?
H.F.: Bardzo! Byli niesamowici. Publiczność w moim wieku, jak również dzieci towarzyszące mi na scenie.
K.K.: Dziękuję za rozmowę.
Kamila Kowalczyk
Wywiad autoryzowano