
4 czerwca 1989 roku
„Ale nam się wydarzyło”
Jan Paweł II
Zacznę od dowcipu, jaki w latach osiemdziesiątych krążył po Polsce, kiedy to kilku znacznych działaczy „Solidarności” z Bogdanem Lisem, Władkiem Frasyniukiem i Zbyszkiem Bujakiem ukrywało się przed Służbą Bezpieczeństwa. Podejrzewano, że bezpieczny azyl mieli w kościołach i klasztorach. Otóż w połowie lat 80-tych do kościoła wpada młody człowiek, dobiega konfesjonału i mówi: „Drogi ojcze, jestem zomowcem i chciałbym się wyspowiadać”. Na te słowa zakonnik wyskoczył z konfesjonału i uciekł. Zomowiec tymczasem udał się do drugiego konfesjonału i ponownie się przedstawił. Drugi z ojców przewielebnych na to: „Mów synu, co cię gnębi?”. Zomowiec się wyspowiadał, otrzymał rozgrzeszenie, ale wychodząc od konfesjonału pyta drugiego ze spowiadających: „Drogi ojcze. Wcześniej byłem u innego kapłana i ten, gdy tylko się przedstawiłem, uciekł”. Na to pytający: „Nie dziw się synu. Ojciec Bujak jest ostatnio bardzo nerwowy.”
Dlaczego wspomniałem anegdotę dotyczącą Zbyszka Bujaka? Ponieważ, gdy przed wyborami z 4 czerwca 1989 roku stworzyliśmy Komitety Obywatelskie, wówczas do Drezdenka w ramach kampanii przyjechał właśnie Zbyszek, jeden z wielkich harcowników tamtej „Solidarności”, człowiek legenda. Dlaczego wspominam dni, w których dokonaliśmy jako naród duży krok ku wolności, krok w kierunku przekształceń, dzięki którym znów znaleźliśmy miejsce w rodzinie narodów Europy Zachodniej. Piszę o tym także dlatego, ponieważ pamięć jest coraz bardziej zawodna, a także dlatego, że powoli odchodzą ludzie, którzy mieli odwagę myśleć, mieli marzenia o wolnej Ojczyźnie. Pozwolę sobie przywołać nazwiska tych, którzy należeli do wielkich architektów tamtego sukcesu i zmarli: Jan Paweł II, Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Jerzy Turowicz, ks. Józef Tischner, Krzysztof Kozłowski autor plakatu z Gary Cooperem symbolizującego naszą stronę Tomasz Sarnecki i wielu innych. To dotyczyło przywódców tamtych wydarzeń. Jednak nie byłoby tego sukcesu, gdyby „Solidarność” i inne ośrodki opozycyjne nie dotarły na prowincję. Dziś nie ma już wielu lokalnych działaczy zrywu sprzed 29 lat: Leszka Onichimowskiego, Edka Weidemanna i innych. Do Komitetów Obywatelskich przyszliśmy z różnych stron. Podstawę stanowili ludzie z „Solidarności”. W Drezdenku sporą grupę stanowili członkowie Klubu Inteligencji Katolickiej. Nasze miasto, o czym wie dziś niewiele osób, miało w woj. lubuskim liczne ośrodki oporu wobec władzy. Może dlatego, że bardzo silne były związki z Gorzowem Wlkp., który obok Warszawy, Gdańska i Wrocławia należał do najbardziej prężnych w kraju. Nie mogę wypowiadać się za „Solidarność”, ale sporo mogę powiedzieć zarówno o naszych powiązaniach z gorzowskim KIK-em, jak i gorzowskim harcerstwem, w których to środowiskach działałem. O solidarnościowych związkach dziś należy pytać panów Jerzego Skrzypczyńskiego, Stanisława Amrogowicza, gdyż wiem, że w okresie przełomu oni między innymi kontaktowali się ze strukturami wojewódzkimi. Nie mam wątpliwości, że wydarzenia sprzed 29 lat otworzyły przed naszymi dziećmi nowe, szerokie horyzonty.
Wiesław Pietruszak